poniedziałek, 14 sierpnia 2017

OBÓZ TANECZNY VIVERSO 2017 ♥

Dzień 1
A więc ponownie jadę na obóz, pierwszy dzień jak zwykle był jednym z najgorszych, wyjechaliśmy z Rybnika ok 9 i do Międzybrodzia Żywieckiego jechaliśmy zaledwie półtorej godziny. Wzięliśmy wszystkie walizki, materace i drążki pod ośrodek i czekaliśmy na rozdzielenie nas do pokoi. Zostałam przydzielona do pokoju razem z 8 innymi dziewczynami gdzie nie było żadnej z moich bliższych koleżanek, kiedy one wszystkie były razem w czwórkę w pokoju. Co było dla mnie nieco smutne bo nie czuję się dobrze w pokoju z tak dużą ilością osób no i planowałam być z koleżankami w końcu obóz treningowy obozem treningowym ale to ma być też przyjemność więc chciałam być z przyjaciółkami, na szczęście po pierwszym posiłku na stołówce udało się przenieść mnie do ich pokoju, co prawda spałam z Patrycją na jednym łóżku bo było za mało miejsca w pokoju żeby mi jakieś donieść ale przynajmniej mogłam być z nimi :D. Miałyśmy trochę czasu na rozpakowanie potem wszyscy poszli na dużą sale gdzie ogłoszono ,że tematyką obozu będzie Harry Potter! No mój raj :DD Na tą potrzebę zostały stworzone 4 domy jak to w HP, nasze nosiły nazwę Krzokindor (krzoki), Lamelin (lamy), Jamnikclaw (jamniki) i Orkipuff (orki), każdy musiał wyjść na środek usiąść na krzesło i wylosować nazwę swojego domu po czym pójść do swojego opiekuna i dostać opaskę, każdy dom miał inną aby na zajęciach od razu można było wpisywać indywidualnie zdobyte punkty dla odpowiedniego domu. Ja trafiłam do domu Lamelin, co ciekawe jest to odpowiednik książkowego Slytherinu w którym jestem w "rzeczywistości". Zaraz później przydzielono nas do grup zaawansowania 1- najbardziej zaawansowana 2- zaawansowana i 3- średniozaawansowana, Ja zostałam przydzielona do 1 grupy kiedy 4 moje koleżanki z pokoju do 3 :c Jednak te grupy nie były tak do końca pewne bo musieliśmy przejść jeszcze egzamin, był on z akrobatyki, klasyki i jazzu. Na moim poziomie grupy najbardziej zaawansowanej był on na prawdę baaaardzo trudny i wiedziałam ,że nie jestem jeszcze gotowa żeby być w tej grupie dlatego po cichu liczyłam ,że jednak przeniosą mnie do tej nieco niższej grupy, o tym jednak miałam się dowiedzieć rano. W moim przypadku poziom był nieco zawyżony jednak cieszę się bardzo ,że mogłam przejść taki egzamin i jakoś dawać radę mimo ,że stresu wcale nie było mało.


Dzień 2
W ten dzień właśnie rano dowiedziałam się ,że zostałam przeniesiona do grupy 2 tak jak kilka innych osób z którymi się koleguję, niestety koleżanki z pokoju nadal zostały w grupie 3. Plan na ten dzień wyglądał tak... Akrobatyka, basen bo był w naszym ośrodku na dworze (lecz niestety nie mogłam się kąpać) oraz po basenie modern jazz, wszystkie zajęcia po półtorej godziny z co najmniej 15 minutową przerwą między nimi. Wieczorem zaś po kolacji mogliśmy iść na dużą salę coś poćwiczyć lub zacząć już układać choreografię iż miały być jak zawsze różne konkursy w tym roku był konkurs -solówek -duetów -etiud grupowych i -etiud teatralnych, każdy musiał wziąć udział w chociaż jednym.

Dzień 3
Naszym pierwszym blokiem zajęć był basen, natomiast zaczęliśmy dzień porannym rozruchem (który był codziennie o godzinie 8:00) na rozruchu robimy bardzo różne rzeczy, od zwykłego rozruchu polegającego na bieganiu i rozciąganiu itp. przez taniec (np. belgijka) aż po bitwę na śpiewanie. Po basenie następnym blokiem zajęć była klasyka gdzie poszły również moje koleżanki z pokoju mimo ,że nie należały do tej grupy (bo pozwoliła im instruktorka twierdząc ,że ich grupa ma dla nich za niski poziom) i faktycznie tak było na klasyce radziły sobie bardzo dobrze mimo ,że dwie z nich nie miały nigdy z nią do czynienia. Potem poszłyśmy na obiad i podeszła do nas pani mówiąc ,że zostają przeniesione do mojej grupy, ucieszone skończyłyśmy jeść i zaczęłyśmy kolejne zajęcia wspólnie a był to jazz i modern jazz.

Dzień 4
Jak zwykle 4 dnia zaczęły się zakwasy, pierwszym blokiem zajęć była klasyka potem 15 minut przerwy akrobatyka, obiad, po obiedzie zawsze półtorej godziny przerwy i miał być basen jednak pogoda na to nie pozwoliła przez co miałyśmy dodatkowe półtorej godziny przerwy potem blok zajęć z modern jazzu kolacja i wieczorem układałam z koleżanką duet.

Dzień 5

Znowu akrobatyka.... podobno wszystkie grupy miały mieć 2 dni akro i jeden dzień przerwy, w naszej grupie to chyba ni weszło w życie XD Później klasyka w basenie, robiliśmy powiedzmy ,że to samo co na zwykłej klasyce tylko ,że w wodzie i zamiast drążka trzymaliśmy się rogów basenu,
po obiedzie zajęcia na których od razu wiedziałam ,że polegnę a mianowicie praktyczna nauka wykonywania fryzur scenicznych, pomysł na zajęcia super jednak to chyba nie mój konik, nie mam talentu do takich rzeczy i poległam na 1 zadaniu jakim było wykonanie na sobie idealnego kucyka, musiał być w idealnym miejscu idealnie wygładzony z każdej strony, po jakiś 40 minutach mi się w miarę udało i koleżance też, następnym zadaniem było zrobienie sobie takiego kucyka nawzajem gdzie z włosów które tam sobie wyrwałyśmy można by było zrobić perukę, potem trzeba było zrobić koczek baletowy i kok z wypełniaczem ale powiedzmy ,że nie bardzo dotarłyśmy do tej części zadania ;D Dosłownie wróciłyśmy bez połowy włosów i z totalną rezygnacją, chciałam już się zgolić na łyso. Następnym blokiem zajęć była.. salsa... moja pierwsza salsa w życiu jednak poczułam ten taniec i nawet zgarnęłam 5 punktów dla mojego domu.


Dzień 6
Plan zajęć tym razem był zapisany szyfrem, pod szyfrem bez większego zaskoczenia AKROBATYKA, później jazz, czas na przygotowanie do konkursu etiud grupowych i duetów lub możliwość wyjścia do kościoła. Potem oczywiście sam konkurs, występowałam w duecie razem w Weroniką, układ sam w sobie był fajny i super nam wychodził mimo ,że ćwiczyłyśmy my go ledwo jakieś 2 dni, a na takie zgranie w duecie trzeba jednak pracować, za duet dostałyśmy 13 punktów na bodajże 20. Po występie nasza instruktorka powiedziała ,że super wyglądamy w duecie i będziemy coś myśleć o tym na przyszły sezon.

Dzień 7 
Już połowa obozu za mną, dzisiaj ważny dzień bo przyjechał do nas Stefano Silvino zwycięzca You Can Dance w Polsce, razem z modelką Darią Zhalina finalistką 6 edycji Top Model (która jakby nie było należy do trójki moich ulubionych modelek razem z Cara Delevingne i Taylor Hill, a to ,że Stefano jest moim ulubionym tancerzem powinniście wiedzieć z postu którego napisałam w zeszłym roku kiedy byłam z nim na warsztatach) Dołączyli oni do nas na obiedzie po zajęciach z krawiectwa na których uszyłam sobie ręcznie woreczek na napalcówki i buty do tańca no i po oczywiście akrobatyce :D Po obiedzie miałam jeszcze klasykę a potem zajęcia właśnie ze Stefano, ułożył dla nas przepiękną choreogafię i jak zawsze w trakcie zajęć dużo mówił do nas pięknych słów, na koniec nawet udało mi się z nim porozmawiać i pokazać nasze wspólne zdjęcie sprzed prawie roku kiedy byłam z nim na warsztatach w Siemianowicach, był bardzo mile zaskoczony po czym mnie przytulił. Wieczorem już tylko miałam wolny czas na sali i ćwiczyłam swoją solówkę, ale nie długo bo trzeba było trochę odpocząć w końcu Stefano miał zostać z nami aż 3 dni.
Dzień 8
Zaczęliśmy bloki zajęć basenem, później.... tak....akrobatyka.... tym razem na dworze na piasku... nie miałam już siły na normalną akrobatykę a co dopiero na dworze w takim upale, na szczęście mogliśmy się w takich warunkach trochę oszczędzać. Po obiedzie kolejne warsztaty ze Stefano Silvino na których szlifowaliśmy choreografię z dnia poprzedniego, później już tylko taniec współczesny i wolna sala.

Dzień 9
Stefano i Daria mieli dzisiaj wyjechać dość wcześnie do Warszawy dlatego bloki zajęć były trochę przesunięte, zaczęliśmy zajęcia ze Stefano już o 8:45 kiedy normalny blok zajęć zaczynał się o 9:30, zaczęliśmy nową choreografię która osobiście mi się bardzo podobała niż ta poprzednia, wielkimi brawami i łzami wzruszenia pożegnaliśmy Stefano razem z Darią. Kolejnym blokiem zajęć był taniec klasyczny, później basen i hip-hop. Wieczorem natomiast odbył się konkurs etiud solowych gdzie przedstawiłam swoją jazzowo modernową solówkę do piosenki Kehlani Gangsta, byłam bardzo zadowolona z tego jak zatańczyłam potem zobaczyłam nagranie i byłam już mniej zadowolona ale kiedy zobaczyłam punktacje i miałam zaledwie 7 punktów na 25 to na prawdę zrobiło mi się bardzo przykro, mimo ,że układ nadal mi się podobał wiedziałam ,że może nie powinnam dostać 15-25 punktów ale liczyłam na chociaż 13 tak jak na duecie a w solo dostałam prawie połowe tego co w duecie... eh trudno może mieli co do mnie większe oczekiwania i liczyli na coś więcej a mówiąc szczerze w dzień solówek i 2 dni wcześniej miałam kryzys ciągle chciało mi się płakać i miałam już wszystkiego dość a wieczorem nie umiałam wymyślić solówki i się nad tym użalałam może to też miało na to wpływ jak mi poszło...

Dzień 10
Zaczęliśmy zajęciami z techniki tańca jazzowego gdzie robiliśmy właściwie same podstawy ale trzeba było je doszlifować, później ponownie basen na rozluźnienie mięśni, po obiedzie taniec klasyczny i modern jazz a wieczorem quiz obozowy na którym byliśmy w 4 grupach czyli w naszych 4 domach gdzie dostawaliśmy pytania dotyczące tańca i obozu i na nie odpowiadaliśmy a na koniec każda grupa musiała wybrać 5 osób z kadry i zaprezentować ich parodię czyli przedstawić ich zachowanie na zajęciach tak aby właśnie kadra wiedziała o co chodzi, była masa śmiechu :D

Dzień 11
Już dzisiaj mieliśmy na prawdę dość wszyscy chodziliśmy jak zombie bez energii i chęci do niczego, jakby tego mało rano zobaczyliśmy kolejny zaszyfrowany plan zajęć, no może nie tak do końca zaszyfrowany, każde zajęcie, posiłek i nawet przerwy były opisane zaklęciami, miejscami itp z Harry'ego Pottera a każdy instruktor z kadry był identyfikowany z jedną postacią.. Alohomora to twoja zmora- klasyka, Tarantellegra- salsa, Aquamenti- basen, Wingardium Leviosa od pięty do nosa- akrobatyka, bardzo fajne urozmaicenie, rok temu też było coś takiego jednak wtedy każdy wiedział co było czym tym razem było duuuużo trudniej... bo na salsę przyszłam w dresach Wieczorem natomiast odbył się konkurs etiud teatralnych wystąpiła tylko jedna grupa jednak zanim zaczął się ich występ cała kadra wparowała na sale na miotłach w strojach tych postaci z którymi zostali zidentyfikowani. Zostało odegrane wielkie ogłoszenie niczym w Hogwarcie. Po konkursie ja i cała grupa zawodników 16+ w moim zespole Vivero poszła na dużą salę i robiliśmy repertuar na mistrzostwa.

Dzień 12
Dziś ostatni dzień, mimo to zajęcia nas nie ominą, rano klasyka, a właściwie próba z klasyki do koncertu finałowego, tak samo hip hop i modern jazz, następnie próba ze wszystkimi uczestnikami obozu właśnie do podsumowania wieczorem, potem chwila rozluźnienia czyli chmurki     ( bierzemy na salę kołdry i poduszki, leżymy z zamkniętymi oczami i słuchamy tego co nam opowiada Pani spokojnym głosem na tle relaksacyjnej muzyki ) chyba gdzieś w połowie urwał mi się film i ciężko było się obudzić i wstać na kolację...ale to dobrze, bo potrzebowaliśmy takiej chwili odpoczynku. Po kolacji chwila przerwy i koncert finałowy, zaczęliśmy od lekcji z klasyki gdzie każda grupa 1,2,3 miała wykonywać jakieś ćwiczenie czy to przy drążku czy na środku, tak wymienialiśmy się ćwiczeniami ,że wyglądało to właściwie jak spektakl. później były już występy danych instruktorów, mojej grupie przypadł układ z hip hopu, modern jazzu i modernu. Wszystko wyszło bardzo fajnie. Gala trwała do 20 i od tej godziny miało być ognisko... niestety ponownie pogoda pokrzyżowała te plany ale lepiej dla mnie bo zamiast ogniska były zajęcia high heels ( taniec na szpilkach ) dla starszych zawodników. Było mega! Nigdy nie miałam takich zajęć ale baaaardzo mi się spodobało, zwykle czuje takie tańce i bardzo do mnie trafiają, mogłabym mieć takie zajęcia częściej... chociaż ból stóp po 2h tańca na wysokim obcasie był mocno odczuwalny. Z mojego pokoju tylko ja byłam na tych zajęciach, kiedy wróciłam dziewczyny czekałyśmy na pizze ( mogliśmy zamówić zamiast ogniska ) także na koniec obozu wreszcie zjadłyśmy coś niezdrowego haha.


Dzień 13
Tego dnia wyjeżdżamy, mogliśmy wstać nieco później bo nie było porannego rozruchu, rano pozostało tylko spakować ostatnie rzeczy i iść na śniadanie, po śniadaniu jednak zostaliśmy zwołani na dużą salę gdzie każdy po kolei podchodził do kadry, mógł im podziękować lub otrzymać podziękowania dodatkowo otrzymaliśmy małe plecaki z decathlona, ja wybrałam sobie różowy. Zostało również ogłoszone który dom wygrał, 2 dni wcześniej mój dom był na 1 miejscu jednak na koniec Lamelin zdobył miejsce 2, wygrał Krzokindor. Po wielkim pożegnaniu trzeba było tylko znieść walizki, pożegnać obozowiczów z Kielc którzy wyjeżdżali wcześniej no i samemu wpakować się do autobusu. Nasza podróż ponownie trwała zaledwie półtorej godziny, na miejscu czekała na mnie mama z moim chłopakiem, najlepszy widok zaraz po powrocie ♥

Dziękuję za cały obóz, za serce i pot włożone w mój rozwój, za wszystkie zajęcia i za czas spędzony z tymi cudownymi ludźmi ♥ 

Do następnego!  ♥

wtorek, 2 maja 2017

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ TAŃCA ♥

Tym razem post o Międzynarodowym Dniu Tańca, który odbył w sobotę 29 kwietnia. Tego dnia o godzinie 9 pojechałam na moje zajęcia, od 9:30 do 10:30 miałam jazz a później repertuar bo o 19 szykował się spektakl. Spektakl o nazwie USŁYSZEĆ TANIEC, do którego zostało zaproszonych kilkunastu tancerzy z naszego studia. Dzięki Pani Marcie z Egurrola Dance Studio, która jest również choreografką w Tańcu z Gwiazdami no i oczywiście tancerką Usłyszeć Taniec, mogliśmy zatańczyć właśnie na tym spektaklu, przyjechała ona do nas w niedzielę tydzień przed spektaklem.
Miałyśmy 2 godziny na nauczenie się całej choreografii, nie jest to dużo czasu tym bardziej ,że choreografia była dość skomplikowana ale na szczęście krótka, bo trwała zaledwie minutę i 20 sekund. Jest to dość mało czasu na scenie ale wystarczająco dużo żeby pokazać się na takim przedsięwzięciu.
Na repertuarze w dniu spektaklu przetańczyłyśmy kilka razy choreografię, ja miałam ten ,że zostałam przesunięta do innej linii, a każda linia robiła co innego i dopiero kilka godzin przed spektaklem nauczyłam się tego co mam tańczyć. Na spektaklu występowali mistrzowie stepowania, był taniec irlandzki, amerykański, hiszpański i inne. Spektakl miał odbyć się o 19, ja byłam w teatrze o 17, za kulisami rozgrzewali się już tancerze a na scenie ćwiczył zespół, bo spektakl miał w sobie muzykę na żywo, która uzupełniała taniec a taniec uzupełniał muzykę. Niestety przez zespół i mikrofony z przodu sceny zostało nam na taniec na prawdę mało miejsca, na próbie na scenie nie raz na siebie wpadałyśmy i trzeba było uważać żeby się nie pokopać ale nie było tragedii. Poszłam się przebrać do garderoby, miałyśmy krótkie jeansowe spodenki i czarne body z odkrytymi plecami, nic specjalnego ponieważ w zamyśle występu było ,że mamy być tak jakbyśmy chciały zaraz wyjść na miasto. Kiedy spektakl się rozpoczął usiadłyśmy z grupą na swoich zarezerwowanych przez teatr miejscach na samym końcu sali, tańczyłyśmy tylko minutę a spektakl trwał prawie dwie godziny więc mogłyśmy go oglądać. 
W określonym momencie zerwałyśmy się z miejsc i pobiegłyśmy na kulisy gdzie za kilka minut weszłyśmy na scenę i zatańczyłyśmy, po czym znowu zbiegłyśmy na widownię aby pod koniec przedstawienia znowu biec za kulisy ukłonić się razem z resztą występujących. Mistrzowie stepowania i zespół muzyczny dostali bukiety kwiatów a reszta tancerzy po cukierku. Kiedy już kulisy opadły zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i odśpiewaliśmy sto lat z okazji 50 spektakli USŁYSZEĆ TANIEC, był także tort czekoladowy, którym później zostałyśmy poczęstowane. Na tym właściwie mój międzynarodowy dzień tańca się skończył. Spektakl mi się baaardzo podobał, cieszę się ,że mogłam wziąć w nim udział 
A wy spędziliście ten dzień jakoś szczególnie? 
Do następnego! 

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Mistrzostwa Śląska! ♥

W dzisiejszym poście kolejny turniej.. tym razem opowiem wam o tym jak było na II Mistrzostwach Śląska VIVERSO w Rybniku, które odbyły się wczoraj czyli 9 kwietnia 2017 roku w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Były to mistrzostwa organizowane w Teatrze w ,którym tańczę co być może już wiecie.. co znaczy ,że organizowany był przez nasze studio Vivero wraz ze studiem Verso z Kielc. 
Mistrzostwa rozpoczęły się o 08:15 i o tej samej godzinie przyjechałam ja, od razu poszłam do garderoby przebrałam się w strój do formacji bo ją własnie miałam tańczyć rano i poszłam się rozgrzewać..co szło mi wyjątkowo mozolnie bo było bardzo wcześnie i nie specjalnie mi się chciało. Zatańczyłyśmy dosyć dobrze zdobywając drugie miejsce. Około 10 rano pojechałam do domu na obiad bo miałam jeszcze solówkę i duet ale dopiero o 18:15 więc jeśli mam blisko do domu to lepiej jechać zjeść i odpocząć te pare godzin. Około 16:30 wyjechałam z domu wracając do teatru na solo i duet, po drodze zabierając mojego chłopaka. Weszliśmy do teatru on i moja mama poszli na widownie a ja do garderoby... tam to dopiero było zamieszanie... natomiast na widowni już prawie pustki. Kiedy zeszłam do garderoby i poszłam do magazynu po strój do solówki okazało sie ,że nie ma moich spodenek. Miałam mieć bordowe body na ramiączkach ( je akurat miałam ze sobą ) i czarne spodenki z frędzlami, powinno ich być dużo a były ze 2/3 pary przez co mi już nie starczyło, poszłam do instruktorki ,która po minutach szukania pożyczyła mi swoje zwykłe czarne, do duetu z koleżanką Pauliną miałyśmy mieć te same spodenki z frędzlami w zamian za to dostałyśmy czarne sukienki też z frędzlami...Problem tkwił w tym ,że te sukienki miały przyklejone cekiny a my nie mogłyśmy tańczyć w cekinach bo byłyśmy jako duet jazz dance w klasie D+E a w tych klasach jeszcze nie można mieć żadnych świecidełek dlatego Paulina 30min przed występem siedziała i odklejała cekiny z sukienki...później po tych cekinach zostawał ślad z kleju, który zamalowałyśmy eyelinerem XD Kiedy udało się ogarnąć stroje do porządku musiałam już biec za kulisy żeby zatańczyć solówkę jazz dance klasa E 16+. Klasy są to solówki bądź duety tańczone po minucie, ale nie pojedynczo jakby wskazywało na to słowo "solo" lecz są tańczone przez wszystkich razem, czyli po prostu każdy tańczy swoje solo ale razem z innymi na scenie... tak macie racje, totalny oczopląs i dla nas walka o życie a raczej o miejsce na scenie. Jest tak zwana runda porównawcza gdzie tańczą wszystkie tancerki w przypadku mojej kategorii 10 osób, kiedy zatańczymy schodzimy na linie końcową na tył sceny wtedy tańczą inne osoby z innej kategorii, następnie znów tańczy moja kategoria podzielona na pół czyli po 5 osób i znowu linia końcowa i tak do momentu aż zatańczymy 3 razy, później schodzimy ze sceny i czekamy na wyniki kto dostał się do finału. Do finału dostało się 5 dziewczyn w tym ja! Znów weszłyśmy na scenę tym razem w piątkę i już tańczyłyśmy w tym składzie swoje solówki aż znowu zatańczymy 3 razy. Zeszłam ze sceny i poszłam przebrać się na duet. Kiedy chciałyśmy przetańczyć go z Pauliną podczas wejścia w podłogę nam obu zsunęło się ramiączko z sukienki do takiego stopnia ,że nie wróci na swoje miejsce a podczas występu niedopuszczalne jest się poprawiać. Wpadłam na pomysł żeby iść po agrafki, wzięłyśmy sobie po dwie i przepięłyśmy je bardziej z tyłu sukienki przez ramiączko od stanika i przez sukienkę, da się? da się. Sukienki swoją drogą były bardzo ładne i według mnie wyglądały na scenie lepiej niż pierwotne stroje. Instruktorka zawołała nas za kulisy i po kilku minutach weszłyśmy na scenę, naszą konkurencją były dwie dziewczyny z naszego zespołu. Więc byłyśmy dwoma duetami w kategorii, także gwarantowane drugie miejsce...na wyższe nawet nie liczyłyśmy. Duet tańczyło mi się bardzo fajnie, minął mi jak mrugnięcie okiem,  a szkoda bo uwielbiam tańczyć na scenie, czerpię z tego ogromną frajdę a to jest chyba najważniejsze. Duet tak samo tańczyłyśmy 3 razy. Potem mogłyśmy się przebrać i czekać na wyniki. Poszłam na widownię do mamy i chłopaka gdzie zebrałam sporo gratulacji, zobaczyłam do końca inne występy w naszym bloku i wróciłam za kulisy. Rozpoczęło się rozdanie wyników...nadeszła pora na moją kategorię, początkowo tak jak mówiłam było 10 dziewczyn z tego 5 dostało się do finału i te 5 wyszło na scenę aby odebrać nagrody i przekonać się jakie zajęło miejsce... minęło miejsce 5.... potem 4.....i 3.... zostałam ja i koleżanka z mojego zespołu... pomyślałam ,że co tam ja nie mam żadnych szans już właściwie pogodziłam się z drugim miejscem a tu nagle 2 miejsce.... nie ja.... to mogło znaczyć tylko jedno oczywiście, WYGRAŁAM!
 Wiedziałam ,że mam jakieś szanse na to... ale nigdy się nie nastawiam na jakieś miejsce żeby potem nie było przykrości, była iskra nadziei ,że jednak ja zdobędę pierwsze miejsce i stało się. Właściwie dość długo czekałam na ten moment, Kiedy zdobędę pierwsze miejsce jako indywidualny sukces zbiegnę ze sceny i rzucę się na osoby, które kocham, które trzymały za mnie mocno kciuki i za to dziękuję  Ale to jeszcze nie była pora na zbieganie ze sceny... zostały wyniki duetów, tu nie było dużego zaskoczenia dostałyśmy 2 miejsce. Ja nadal żyłam tym pierwszym, nogi miałam jak z waty i banan na twarzy, byłam na prawdę z siebie dumna bo wiem ,że długo na to pracowałam i bardzo się starałam, poza tym tańczyło mi się super! czy mogło być lepiej? :D Zebrałam jeszcze kilka słów gratulacji i tak wreszcie mogłam iść uściskać osoby, które przyjechały tam na pare godzin żeby być ze mną w ważnych dla mnie momentach i oglądać moje występy♥ . Podsumowując organizacja, wygląd medali, cały wystrój no i zabawa na najwyższym poziomie, o dziwo nawet nie narobiłam żadnej kontuzji...zawsze wracam z występów z krwią na stopach i siniakami na barku i kolanach, tym razem obeszło się bez. Nie było też żadnych opóźnień na całe szczęście bo po pobudce o 7 nad ranem nie chciało mi sie być w domu później niż o 21 bo następnego dnia szłam do szkoły a właśnie jakoś przed 21 wróciłam. Słowem zakończenia dziękuję za przeczytanie tego posta i...
Do następnego! 

poniedziałek, 20 marca 2017

Ogólnopolski Turniej Tańca Freestyle ♥

W zeszłym tygodniu festiwal "Viverso" w Rybniku, przedwczoraj festiwal "Inspiracje" w Czerwionce no i wczoraj "Ogólnopolski Turniej Tańca Freestyle" PZTF w Twardogórze. To właśnie o tym turnieju wam dzisiaj opowiem. Jeśli czytacie mojego bloga trochę dłużej pewnie pamiętacie jak w listopadzie byłam w tym samym miejscu na mistrzostwach, wtedy spędziłam tam dwa dni tym razem pojechaliśmy na jeden. Wyjazd był w niedzielę o godzinie 05:15 spod Teatru Ziemi Rybnickiej, czyli musiałam wstać o 04:00, spałam jakieś 2 godziny...
na miejscu byłam o 4:50 i poszłam do magazynu po mój strój na klasy solo. Wpakowaliśmy resztę rzeczy do autobusu i pojechaliśmy w prawie 3 godzinną drogę do Twardogóry. Na miejscu poszliśmy do szatni gdzie część naszego zespołu musiała się już szybko przebierać i rozgrzewać do występu bo zaraz mieli tańczyć, byłam im kibicować bo moja formacja była dopiero po 10. Kiedy wszyscy zatańczyli sama poszłam się przebrać do naszej formacji. A potem wiadomo trzeba było się rozgrzać i czekać na swoją kolei, byliśmy w kategorii ART formacja I liga 16+ póki co nie mam nagrania ale wszyscy mówią że poszło nam na prawdę bardzo dobrze, ja też jestem nawet zadowolona z tego jak zatańczyłam a rzadko się to zdarza bo wytykam sobie wszystkie błędy. Potem pozostało tylko czekanie na wyniki i mamy 2 MIEJSCE!
Po odebraniu pucharu i dyplomów poszłam przebrać się do solówki i ćwiczyć układ. W zeszłym roku w listopadzie pisałam ,że następnym razem pójdę z solówką na klasy, tak też zrobiłam. Miałam niecałe 10 dni na samodzielne wymyślenie całej solówki, akurat bardzo lubię wymyślanie układów ale robienie układu do klas nie jest wcale takie proste, klasy mają to do siebie ,że nie można robić wszystkich ruchów np. w klasie E nie można robić skoku szpagatowego i więcej niż jednego piruetu dlatego bałam się szaleć z układem żebym nie została zdyskwalifikowana więc tworząc ten układ trzymałam się podstaw. Czekałam na swoją kategorię ( solo jazz klasa E 16+ ) jakieś 3 godziny. W tej kategorii było 5 zawodniczek z czego dwie moje koleżanki z zespołu. Pierwszy raz byłam na klasach i nie zaprzeczam ,że trochę było stresu. Nie przed samym wyjściem na scenę oczywiście bo tego nie mogłam się doczekać i kiedy już weszłam i stałam na linii końcowej tego stresu specjalnie nie czułam. Kiedy miałyśmy zająć miejsca i puścili muzykę też nie pamiętam żebym się jakoś specjalnie stresowała, stres pojawił się wtedy kiedy w jednym momencie miałam totalną pustkę w głowie, ostatnio zapomniałam układu jakieś 5 lat temu ale na szczęście aż taką lamą nie jestem żeby hmm zbiegać ze sceny? po prostu trzeba improwizować. Układ na klasy tańczy się 3 razy, więc z kolejnymi próbami nieco naprawiłam swoje błędy. Nie wpychałam się specjalnie na środek miałam swoje jedno miejsce, jednak jak to na klasach bywa trzeba i tak o to miejsce walczyć. Łapałam kontakt wzrokowy i trochę ich bajerowałam jak to moja koleżanka ujęła. Po zatańczeniu układu 3 razy mogłyśmy zejść ze sceny, wtedy szybko poleciałam do mojej koleżanki która mnie nagrywała i kibicowała.. poszłyśmy chwilę odpocząć po czym kupić sobie zasłużoną dużą watę cukrową.



Pozostało tylko czekać na wyniki, wtedy to się dopiero nieźle stresowałam bo pierwszy raz byłam na klasach i naprawdę chciałam mieć już jakiś mały indywidualny sukces, myślałam że będę ostatnia ale gdzieś w środku liczyłam na trzecie miejsce jednak szybko odkładałam te marzenia bo gdzie ja trzecie miejsce przy takiej konkurencji, pierwszy raz na klasach? nie ma szans... No ale cóż czekam na wyniki, zostało wyczytane 5-te miejsce i 4-te już miałam mini zawał bo wiedziałam wręcz ,że w takim razie muszę mieć trzecie no i zostałam wyczytana WOW trochę zawał, moje dwie koleżanki z zespołu akurat zdobyły drugie i pierwsze, vivero zajęło całe podium! Pogratulowałyśmy sobie, zrobiłyśmy zdjęcia i zeszłyśmy gdzie zebrałyśmy gratulacje od innych.
Mogłyśmy już iść się przebrać i czekać na dziewczyny ,które brały jeszcze udział w kategorii ,która była po wynikach klas jazzowych. Później mogliśmy zacząć się zbierać, wyjechaliśmy trochę przed 19, kiedy jadąc do Twardogóry spałam to w drodze powrotnej pośmiałam się z koleżanką. Na miejscu w Rybniku byliśmy o 22, trzeba było pozanosić rekwizyty i stroje do magazynu i można było wracać do domu. Było naprawdę super, trochę stresu, dużo emocji i ogrom dobrej zabawy. Nie mogę się doczekać aż przyjadę tam ponownie.
Do następnego!