A więc ponownie jadę na obóz, pierwszy dzień jak zwykle był jednym z najgorszych, wyjechaliśmy z Rybnika ok 9 i do Międzybrodzia Żywieckiego jechaliśmy zaledwie półtorej godziny. Wzięliśmy wszystkie walizki, materace i drążki pod ośrodek i czekaliśmy na rozdzielenie nas do pokoi. Zostałam przydzielona do pokoju razem z 8 innymi dziewczynami gdzie nie było żadnej z moich bliższych koleżanek, kiedy one wszystkie były razem w czwórkę w pokoju. Co było dla mnie nieco smutne bo nie czuję się dobrze w pokoju z tak dużą ilością osób no i planowałam być z koleżankami w końcu obóz treningowy obozem treningowym ale to ma być też przyjemność więc chciałam być z przyjaciółkami, na szczęście po pierwszym posiłku na stołówce udało się przenieść mnie do ich pokoju, co prawda spałam z Patrycją na jednym łóżku bo było za mało miejsca w pokoju żeby mi jakieś donieść ale przynajmniej mogłam być z nimi :D. Miałyśmy trochę czasu na rozpakowanie potem wszyscy poszli na dużą sale gdzie ogłoszono ,że tematyką obozu będzie Harry Potter! No mój raj :DD Na tą potrzebę zostały stworzone 4 domy jak to w HP, nasze nosiły nazwę Krzokindor (krzoki), Lamelin (lamy), Jamnikclaw (jamniki) i Orkipuff (orki), każdy musiał wyjść na środek usiąść na krzesło i wylosować nazwę swojego domu po czym pójść do swojego opiekuna i dostać opaskę, każdy dom miał inną aby na zajęciach od razu można było wpisywać indywidualnie zdobyte punkty dla odpowiedniego domu. Ja trafiłam do domu Lamelin, co ciekawe jest to odpowiednik książkowego Slytherinu w którym jestem w "rzeczywistości". Zaraz później przydzielono nas do grup zaawansowania 1- najbardziej zaawansowana 2- zaawansowana i 3- średniozaawansowana, Ja zostałam przydzielona do 1 grupy kiedy 4 moje koleżanki z pokoju do 3 :c Jednak te grupy nie były tak do końca pewne bo musieliśmy przejść jeszcze egzamin, był on z akrobatyki, klasyki i jazzu. Na moim poziomie grupy najbardziej zaawansowanej był on na prawdę baaaardzo trudny i wiedziałam ,że nie jestem jeszcze gotowa żeby być w tej grupie dlatego po cichu liczyłam ,że jednak przeniosą mnie do tej nieco niższej grupy, o tym jednak miałam się dowiedzieć rano. W moim przypadku poziom był nieco zawyżony jednak cieszę się bardzo ,że mogłam przejść taki egzamin i jakoś dawać radę mimo ,że stresu wcale nie było mało.
Dzień 2
W ten dzień właśnie rano dowiedziałam się ,że zostałam przeniesiona do grupy 2 tak jak kilka innych osób z którymi się koleguję, niestety koleżanki z pokoju nadal zostały w grupie 3. Plan na ten dzień wyglądał tak... Akrobatyka, basen bo był w naszym ośrodku na dworze (lecz niestety nie mogłam się kąpać) oraz po basenie modern jazz, wszystkie zajęcia po półtorej godziny z co najmniej 15 minutową przerwą między nimi. Wieczorem zaś po kolacji mogliśmy iść na dużą salę coś poćwiczyć lub zacząć już układać choreografię iż miały być jak zawsze różne konkursy w tym roku był konkurs -solówek -duetów -etiud grupowych i -etiud teatralnych, każdy musiał wziąć udział w chociaż jednym.
Dzień 3
Naszym pierwszym blokiem zajęć był basen, natomiast zaczęliśmy dzień porannym rozruchem (który był codziennie o godzinie 8:00) na rozruchu robimy bardzo różne rzeczy, od zwykłego rozruchu polegającego na bieganiu i rozciąganiu itp. przez taniec (np. belgijka) aż po bitwę na śpiewanie. Po basenie następnym blokiem zajęć była klasyka gdzie poszły również moje koleżanki z pokoju mimo ,że nie należały do tej grupy (bo pozwoliła im instruktorka twierdząc ,że ich grupa ma dla nich za niski poziom) i faktycznie tak było na klasyce radziły sobie bardzo dobrze mimo ,że dwie z nich nie miały nigdy z nią do czynienia. Potem poszłyśmy na obiad i podeszła do nas pani mówiąc ,że zostają przeniesione do mojej grupy, ucieszone skończyłyśmy jeść i zaczęłyśmy kolejne zajęcia wspólnie a był to jazz i modern jazz.
Dzień 4
Jak zwykle 4 dnia zaczęły się zakwasy, pierwszym blokiem zajęć była klasyka potem 15 minut przerwy akrobatyka, obiad, po obiedzie zawsze półtorej godziny przerwy i miał być basen jednak pogoda na to nie pozwoliła przez co miałyśmy dodatkowe półtorej godziny przerwy potem blok zajęć z modern jazzu kolacja i wieczorem układałam z koleżanką duet.
Dzień 5
Znowu akrobatyka.... podobno wszystkie grupy miały mieć 2 dni akro i jeden dzień przerwy, w naszej grupie to chyba ni weszło w życie XD Później klasyka w basenie, robiliśmy powiedzmy ,że to samo co na zwykłej klasyce tylko ,że w wodzie i zamiast drążka trzymaliśmy się rogów basenu,
po obiedzie zajęcia na których od razu wiedziałam ,że polegnę a mianowicie praktyczna nauka wykonywania fryzur scenicznych, pomysł na zajęcia super jednak to chyba nie mój konik, nie mam talentu do takich rzeczy i poległam na 1 zadaniu jakim było wykonanie na sobie idealnego kucyka, musiał być w idealnym miejscu idealnie wygładzony z każdej strony, po jakiś 40 minutach mi się w miarę udało i koleżance też, następnym zadaniem było zrobienie sobie takiego kucyka nawzajem gdzie z włosów które tam sobie wyrwałyśmy można by było zrobić perukę, potem trzeba było zrobić koczek baletowy i kok z wypełniaczem ale powiedzmy ,że nie bardzo dotarłyśmy do tej części zadania ;D Dosłownie wróciłyśmy bez połowy włosów i z totalną rezygnacją, chciałam już się zgolić na łyso. Następnym blokiem zajęć była.. salsa... moja pierwsza salsa w życiu jednak poczułam ten taniec i nawet zgarnęłam 5 punktów dla mojego domu.
Dzień 6
Plan zajęć tym razem był zapisany szyfrem, pod szyfrem bez większego zaskoczenia AKROBATYKA, później jazz, czas na przygotowanie do konkursu etiud grupowych i duetów lub możliwość wyjścia do kościoła. Potem oczywiście sam konkurs, występowałam w duecie razem w Weroniką, układ sam w sobie był fajny i super nam wychodził mimo ,że ćwiczyłyśmy my go ledwo jakieś 2 dni, a na takie zgranie w duecie trzeba jednak pracować, za duet dostałyśmy 13 punktów na bodajże 20. Po występie nasza instruktorka powiedziała ,że super wyglądamy w duecie i będziemy coś myśleć o tym na przyszły sezon.
Dzień 7
Już połowa obozu za mną, dzisiaj ważny dzień bo przyjechał do nas Stefano Silvino zwycięzca You Can Dance w Polsce, razem z modelką Darią Zhalina finalistką 6 edycji Top Model (która jakby nie było należy do trójki moich ulubionych modelek razem z Cara Delevingne i Taylor Hill, a to ,że Stefano jest moim ulubionym tancerzem powinniście wiedzieć z postu którego napisałam w zeszłym roku kiedy byłam z nim na warsztatach) Dołączyli oni do nas na obiedzie po zajęciach z krawiectwa na których uszyłam sobie ręcznie woreczek na napalcówki i buty do tańca no i po oczywiście akrobatyce :D Po obiedzie miałam jeszcze klasykę a potem zajęcia właśnie ze Stefano, ułożył dla nas przepiękną choreogafię i jak zawsze w trakcie zajęć dużo mówił do nas pięknych słów, na koniec nawet udało mi się z nim porozmawiać i pokazać nasze wspólne zdjęcie sprzed prawie roku kiedy byłam z nim na warsztatach w Siemianowicach, był bardzo mile zaskoczony po czym mnie przytulił. Wieczorem już tylko miałam wolny czas na sali i ćwiczyłam swoją solówkę, ale nie długo bo trzeba było trochę odpocząć w końcu Stefano miał zostać z nami aż 3 dni.
Dzień 8
Zaczęliśmy bloki zajęć basenem, później.... tak....akrobatyka.... tym razem na dworze na piasku... nie miałam już siły na normalną akrobatykę a co dopiero na dworze w takim upale, na szczęście mogliśmy się w takich warunkach trochę oszczędzać. Po obiedzie kolejne warsztaty ze Stefano Silvino na których szlifowaliśmy choreografię z dnia poprzedniego, później już tylko taniec współczesny i wolna sala.
Dzień 9
Stefano i Daria mieli dzisiaj wyjechać dość wcześnie do Warszawy dlatego bloki zajęć były trochę przesunięte, zaczęliśmy zajęcia ze Stefano już o 8:45 kiedy normalny blok zajęć zaczynał się o 9:30, zaczęliśmy nową choreografię która osobiście mi się bardzo podobała niż ta poprzednia, wielkimi brawami i łzami wzruszenia pożegnaliśmy Stefano razem z Darią. Kolejnym blokiem zajęć był taniec klasyczny, później basen i hip-hop. Wieczorem natomiast odbył się konkurs etiud solowych gdzie przedstawiłam swoją jazzowo modernową solówkę do piosenki Kehlani Gangsta, byłam bardzo zadowolona z tego jak zatańczyłam potem zobaczyłam nagranie i byłam już mniej zadowolona ale kiedy zobaczyłam punktacje i miałam zaledwie 7 punktów na 25 to na prawdę zrobiło mi się bardzo przykro, mimo ,że układ nadal mi się podobał wiedziałam ,że może nie powinnam dostać 15-25 punktów ale liczyłam na chociaż 13 tak jak na duecie a w solo dostałam prawie połowe tego co w duecie... eh trudno może mieli co do mnie większe oczekiwania i liczyli na coś więcej a mówiąc szczerze w dzień solówek i 2 dni wcześniej miałam kryzys ciągle chciało mi się płakać i miałam już wszystkiego dość a wieczorem nie umiałam wymyślić solówki i się nad tym użalałam może to też miało na to wpływ jak mi poszło...
Dzień 10
Zaczęliśmy zajęciami z techniki tańca jazzowego gdzie robiliśmy właściwie same podstawy ale trzeba było je doszlifować, później ponownie basen na rozluźnienie mięśni, po obiedzie taniec klasyczny i modern jazz a wieczorem quiz obozowy na którym byliśmy w 4 grupach czyli w naszych 4 domach gdzie dostawaliśmy pytania dotyczące tańca i obozu i na nie odpowiadaliśmy a na koniec każda grupa musiała wybrać 5 osób z kadry i zaprezentować ich parodię czyli przedstawić ich zachowanie na zajęciach tak aby właśnie kadra wiedziała o co chodzi, była masa śmiechu :D
Dzień 11
Już dzisiaj mieliśmy na prawdę dość wszyscy chodziliśmy jak zombie bez energii i chęci do niczego, jakby tego mało rano zobaczyliśmy kolejny zaszyfrowany plan zajęć, no może nie tak do końca zaszyfrowany, każde zajęcie, posiłek i nawet przerwy były opisane zaklęciami, miejscami itp z Harry'ego Pottera a każdy instruktor z kadry był identyfikowany z jedną postacią.. Alohomora to twoja zmora- klasyka, Tarantellegra- salsa, Aquamenti- basen, Wingardium Leviosa od pięty do nosa- akrobatyka, bardzo fajne urozmaicenie, rok temu też było coś takiego jednak wtedy każdy wiedział co było czym tym razem było duuuużo trudniej... bo na salsę przyszłam w dresach Wieczorem natomiast odbył się konkurs etiud teatralnych wystąpiła tylko jedna grupa jednak zanim zaczął się ich występ cała kadra wparowała na sale na miotłach w strojach tych postaci z którymi zostali zidentyfikowani. Zostało odegrane wielkie ogłoszenie niczym w Hogwarcie. Po konkursie ja i cała grupa zawodników 16+ w moim zespole Vivero poszła na dużą salę i robiliśmy repertuar na mistrzostwa.
Dzień 12
Dziś ostatni dzień, mimo to zajęcia nas nie ominą, rano klasyka, a właściwie próba z klasyki do koncertu finałowego, tak samo hip hop i modern jazz, następnie próba ze wszystkimi uczestnikami obozu właśnie do podsumowania wieczorem, potem chwila rozluźnienia czyli chmurki ( bierzemy na salę kołdry i poduszki, leżymy z zamkniętymi oczami i słuchamy tego co nam opowiada Pani spokojnym głosem na tle relaksacyjnej muzyki ) chyba gdzieś w połowie urwał mi się film i ciężko było się obudzić i wstać na kolację...ale to dobrze, bo potrzebowaliśmy takiej chwili odpoczynku. Po kolacji chwila przerwy i koncert finałowy, zaczęliśmy od lekcji z klasyki gdzie każda grupa 1,2,3 miała wykonywać jakieś ćwiczenie czy to przy drążku czy na środku, tak wymienialiśmy się ćwiczeniami ,że wyglądało to właściwie jak spektakl. później były już występy danych instruktorów, mojej grupie przypadł układ z hip hopu, modern jazzu i modernu. Wszystko wyszło bardzo fajnie. Gala trwała do 20 i od tej godziny miało być ognisko... niestety ponownie pogoda pokrzyżowała te plany ale lepiej dla mnie bo zamiast ogniska były zajęcia high heels ( taniec na szpilkach ) dla starszych zawodników. Było mega! Nigdy nie miałam takich zajęć ale baaaardzo mi się spodobało, zwykle czuje takie tańce i bardzo do mnie trafiają, mogłabym mieć takie zajęcia częściej... chociaż ból stóp po 2h tańca na wysokim obcasie był mocno odczuwalny. Z mojego pokoju tylko ja byłam na tych zajęciach, kiedy wróciłam dziewczyny czekałyśmy na pizze ( mogliśmy zamówić zamiast ogniska ) także na koniec obozu wreszcie zjadłyśmy coś niezdrowego haha.
Dzień 13
Tego dnia wyjeżdżamy, mogliśmy wstać nieco później bo nie było porannego rozruchu, rano pozostało tylko spakować ostatnie rzeczy i iść na śniadanie, po śniadaniu jednak zostaliśmy zwołani na dużą salę gdzie każdy po kolei podchodził do kadry, mógł im podziękować lub otrzymać podziękowania dodatkowo otrzymaliśmy małe plecaki z decathlona, ja wybrałam sobie różowy. Zostało również ogłoszone który dom wygrał, 2 dni wcześniej mój dom był na 1 miejscu jednak na koniec Lamelin zdobył miejsce 2, wygrał Krzokindor. Po wielkim pożegnaniu trzeba było tylko znieść walizki, pożegnać obozowiczów z Kielc którzy wyjeżdżali wcześniej no i samemu wpakować się do autobusu. Nasza podróż ponownie trwała zaledwie półtorej godziny, na miejscu czekała na mnie mama z moim chłopakiem, najlepszy widok zaraz po powrocie ♥
Dziękuję za cały obóz, za serce i pot włożone w mój rozwój, za wszystkie zajęcia i za czas spędzony z tymi cudownymi ludźmi ♥
Do następnego! ♥